Jerzy Czaplicki
data urodzenia: 24.04.1902 Warszawa
data śmierci : 19.04.1992 Warszawa
śpiewak (baryton) , piosenkarz
Syn Stanisławy z Woyniczów i Włodzimierza Czaplickiego.
W 1924r ukończył Konserwatorium u prof. E. Dłuskiego.
Równocześnie pobierał lekcje śpiewu u prof. Wacława Brzezińskiego.
Po ukończeniu konserwatorium wyjechał na dalsze studia muzyczne do Mediolanu, gdzie kształcił się początkowo u Ettorio Ventury, potem u Nadiny Gontaruk i Astolfia Pestorii.
Debiutował w 1928r. w roli Alfia w operze Rycerskość wieśniacza Mascagniego .
W 1928 - 31 występował w wielu miastach we Włoszech ,Francji i Holandii m.in. Cyganeria, Madame Butterflay -
w Mediolanie, Traviata, Pajace - w Bergamo.
W Mediolanie poślubił śpiewaczkę Luizę Tapales. Po dwóch latach związek zakończył się rozwodem .
Wiosną 1931r powrócił do Polski. 17.06.1931 debiutował na scenie Opery Warszawskiej w Traviacie, partnerką Czaplickiego była wówczas Ewa Bandrowska-Turska.
W tym samym czasie zaczął występować w warszawskiej Adrii, zyskując sobie tymi występami niezwykła popularność. Wspominał Czaplicki , iż ten okres w jego karierze to wytęzona praca nad głosem ,dzieki czemu nabrał on kolosalnej wytrzymałości. Z tego okresu pochodzą jedyne zachowane piosenki nagrane dla wytwórni Odeon i firmy Cristal-Electro.
W czerwcu 1932r wyjechał do Wiednia na I Międzynarodowy Konkurs Śpiewaków i Skrzypków. Wrócił z III nagrodą, pojawiały się naciski by Czaplicki wszedł w do stałego zespołu Opery Warszawskiej . Na stały angaż musiał poczekać do sezonu 1934/35 , kiedy dyrekcję Opery objęła Janina Korolewicz - Waydowa.
Występy na tej scenie zaczął od wznowienia Aidy ,zbierając znakomite recenzje :
Jan Maklakiewicz pisał w „Kurierze Porannym”: „Fenomenalne wprost wrażenie zrobił Jerzy Czaplicki w partii Amonastra. Czaplicki operując swym pięknym głosem, dał tyle wyrazu w swym śpiewie, że
wywołał burzę oklasków przy otwartej kurtynie. Stał się punktem kulminacyjnym zainteresowania publiczności. Był u wszystkich na ustach...” Pod koniec tegoż października, po premierze Fausta,
donosiła „Gazeta Warszawska”: „P. Czaplicki, który w szybkim tempie zdobywa uznanie i sympatię publiczności i staje się bardzo popularnym artystą, znakomicie wykonał partię
Walentyna”.
Do 1936 roku Jerzy Czaplicki śpiewał w Operze Warszawskiej, zbierając zasłużone oklaski publiczności, której przez cały czas był jednym z największych faworytów, oraz zachwyty krytyki,
która przez te niecałe trzy lata stałych występów na warszawskiej scenie komplementowała go mniej więcej tymi samymi słowami, zmieniając tylko tytuły oper.
W opinii świadków bodaj największym dokonaniem Czaplickiego w okresie jego występów na warszawskiej scenie był Don Carlos Verdiego, w którym śpiewał partię markiza Posy. Było to w lutym
1935 roku, kiedy Warszawa aż tryskała ważnymi zdarzeniami muzycznymi: Don Carlos z Wermińską i Czaplickim.
Partia Posy należy bezsprzecznie do najpiękniejszych, jakie barytoniści zawdzięczają Verdiemu — pisał profesor Niewiadomski. — W Don Carlosie na scenie warszawskiej Posa staje się partią
najpierwszą dzięki p. Czaplickiemu. Młody ten artysta w każdym calu rycerski, szlachetny, pełen zapału jest przy tym technicznie tak pewny głosu swego i muzykalności, że przez cały czas służą mu
niewolniczo, wiernie i posłusznie, bo je umiał opanować i poddać swojemu wielkiemu z Bożej łaski talentowi”. Zaś „Kurier Poranny” dodawał: „Jerzy Czaplicki miał ogromne powodzenie. Wiadomo
przecież, iż wysokie tony tego świetnego śpiewaka są bezkonkurencyjne, a jego rozpęd porywa, niekiedy obezwładnia słuchacza”. Po opuszczeniu Opery Warszawskiej następny sezon — 1936/37 — spędził
Jerzy Czaplicki na artystycznych podróżach. Najpierw wyjechał na zagraniczne tournee do Niemiec, a potem do krajów bałtyckich. Do Berlina pojechał z grupą znanych naszych artystów (Halszka
Buczyńska, Loda Halama, Jan Kiepura i Chór Dana z Mieczysławem Foggiem), gdzie jego występ spotkał się z wyjątkowo gorącym przyjęciem publiczności.
W 1937 roku Czaplicki przyjechał do Lwowa, by wystąpić w Operze, której szefem muzycznym był wówczas Adam Didur, światowej sławy polski bas. Był to moment przełomowy w biografii Jerzego
Czaplickiego, który po lwowskich występach w Damie pikowej, Cyruliku sewilskim i Rigoletcie nagle zmienił swój życiowy kurs — na Amerykę.
Dzięki protekcji Didura został zaangażowany do Chicago City Opera Company, gdzie w listopadzie 1937 odniósł znakomity sukces w partii Janusza w Halce.
22 listopada 1937 roku dzienniki chicagowskie donoszą o sukcesie nowego barytona tutejszej Opery. „Chicago Herald and Examiner” pisze w nagłówku: „Czaplicki oklaskiwany”, a w recenzji: „Po raz pierwszy świetny polski baryton zagrał rolę Janusza w swoim dotąd krótkim, ale pełnym sukcesów engagement w Chicago Opera Company. Teraz rozumiemy, dlaczego jego rodzinna Warszawa oklaskiwała go entuzjastycznie”. Zaś w wydaniu „Chicago Daily News” z tego samego dnia czytamy, że „...świetny nowy polski baryton, George Czaplicki, był wspaniałym Januszem .
W grudniu Jerzy Czaplicki wystąpił w roli tytułowej Rigoletta. W tym momencie komplementy posypały się gęsto. Pisano mniej więcej w takim tonie, jak recenzent „Chicago Trioune”: „Rigoletto był
wspaniały zarówno pod względem wokalnym, jak i dramatycznym. Było to mistrzostwo na najwyższym poziomie”. Pierwsze występy na scenie Civic Opera House podsumowała licząca się nie tylko w tym
mieście, ale i w całych Stanach -„Chicago Tribune”: „Jest to najpiękniejszy, rozległy głos barytonowy, jaki pojawił się w naszej operze od czasu odejścia Cesare Formichi. Posiada wszystko, co
powinien: gustowny styl kreacji wokalnych, dramatyczny ogień, dobrą aparycję i plastykę ruchu”
W okresie swojego kontraktu chicagowskiego Jerzy Czaplicki był w zespole artystycznym Civic Opera jedynym barytonem, który śpiewał partie Wagnerowskie. Występował w Chicago w: Lohengrinie,
Tannhäuserze, Tristanie i Izoldzie oraz Zmierzchu bogów. W utworach Ryszarda Wagnera spotykał się na scenie z legendarnymi już dziś odtwórcami muzyki mistrza z Bayreuth.Na przykład afisz Chicago
City Opera Co. zapowiadający Tristana i Izoldę głosił, że śpiewają: Kirsten Flagstad, Gertrudę Wettergren, Lauritz Melchior i Jerzy Czaplicki.
Po wybuchu wojny kilkakrotnie występował z obu braćmi Kiepurami: z Janem śpiewał między innymi w Tosce, Cyganerii, Aidzie, zaś z Władysławem między innymi w Strasznym dworze, wystawionym na
scenie w Chicago Civic Opera pod dyrekcją Jerzego Bojanowskiego z udziałem solistów polskich i amerykańskich.
W 1942 roku był w zespole New York City Center Opera Company, śpiewając w Tosce i Traviacie w miastach wschodniego wybrzeża USA, a potem występował w Filadelfii jako członek Philadelphia La Scala
Opera Company. Rok później odnotował Czaplicki ważny w swojej biografii artystycznej występ. Śpiewał swoją „koronną” rolę Scarpia w Tosce w Nowym Jorku podczas inauguracji City Center of Musie
and Drama, nowoczesnego centrum muzycznoteatralnego. Krytyk „New York Times”, Olin Dowues, uchodzący wówczas za największy autorytet recenzencki, napisał, że „od czasów wielkiego Antonio
Scottiego nie było w Ameryce śpiewaka, który by tak wspaniale wykonał tę partię”
Rok później tenże sam „New York Times” po występach Czaplickiego w Carmen donosił, że „wybitnym osiągnięciem tego wieczoru była postać Escamilla śpiewana przez Georgea Czaplickiego, biegłego wokalnie i świetnego scenicznie, zagrana z wigorem i w dobrym guście”. Trzy lata po śmierci narzeczonej znanej śpiewaczki i aktorki Grace Moore, wycofał się z działalnści artystycznej, zajał się działalnością pedagogiczną .
W Chicago otworzył w 1950 roku własne studio wokalne. Do Polski powrócił w 1967 roku, zamieszkał w Warszawie poślubił znaną dziennikarę radiową Annę Czarnecką. Przez parę lat pracował jeszcze
jako kierownik wokalny w Teatrze Wielkim.
W 1936 r wystąpił w jednej z głównych ról w filmie Fredek uszczęśliwia świat .
Zmarł w Warszawie 19.04.1992. Został pochowany na cmentarzu w Otwocku.